Nie wiem, czy to widzisz, ale dzisiaj większość reklam skupia się na pchaniu klientów do zakupu. Pokazują powody zakupowe, okazje, kiedy produkt kupić.
Jednak przy sprzedaży produktów droższych, takich jak samochody elektryczne, skuteczniejsza może być inna strategia. Strategia języka obaw.
Na czym polega strategia języka obaw?
Strategia ta opiera się na odpowiadaniu na obawy klienta. Z perspektywy neuronauki jest to bardzo skuteczne. Czemu? Bo ludzie dwa razy mocniej odczuwają stratę, niż cieszą się z zysków.
Wyobraź sobie sytuację, w której czekasz na wyniki badania. Kiedy są dobre, emocje są dużo mniejsze w porównaniu ze złym wynikiem.
Ludzie dużo bardziej boją się, że mogą coś stracić, niż zyskać.
Zobacz, jak fajnie Audi wykorzystało język obaw w reklamie swojego elektryka.
Audi jako przykład skutecznej strategii języka obaw
Źródło: Youtube
Widzimy tu odpowiedź na dwie główne obawy, związane z zakupem elektryka.
Obawę, że nie dojadę na miejsce, co chwilę trzeba będzie tankować. A jak już się zatrzymam, to tankownie elektryka będzie trwać strasznie długo! I na obie te obawy Audi w spocie odpowiada.
Ale nie skupia się na suchych faktach, choć pokazuje oczywiście, ile kilometrów możesz przejechać na jednym tankowaniu. Odpowiada na obawy lekko, z humorem. Tak buduje pozytywne skojarzenia z marką.
Dlaczego emocje sprzedają?
Badania jednoznacznie pokazują, że emocjonalne kampanie są sprzedażowo bardziej skuteczne niż te opierające się wyłącznie na argumentach logicznych. Kiedy reklama wywołuje pozytywne emocje, lepiej też zapamiętujemy markę, której ona dotyczy.
Co możesz wyciągnąć z tego przykładu?
Reklama Audi to dowód na to, że język obaw, jeśli umiejętnie wykorzystany, może być skuteczny w komunikacji.